KPR nie ustępuje z fotela lidera

52045c747e876.jpg

 

Po zaciętym spotkaniu KPR Legionowo pokonał we własnej hali SMS ZPRP Gdańsk 28:24 (17:13). Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, ale szybko okazało się, że młodzi licealiści z Gdańska nie zamierzają odpuścić spotkania z wyżej notowanym rywalem.

Zdecydowany faworyt
Przed spotkaniem z SMS-em Gdańsk, KPR uważany był za faworyta do zwycięstwa. Podopieczni trenera Jarosława Cieślikowskiego we własnej hali w tym sezonie nie przegrali i nic nie zapowiadało, że pierwszą ekipą, która wywiezie z Legionowa korzystny wynik będzie zespół prowadzony przez trenera Marcina Pilcha. –Zespół z Legionowa awansował do ligi swoimi chłopakami, ale przed startem sezonu pozyskał kilku dobrych zawodników. Rutyniarzy, ogranych w bojach, którzy na ten poziom i na tle innych zespołów prezentują się bardzo dobrze. Jednym słowem bardzo wymagający rywal i do tego świetnie przygotowany fizycznie, według mocno atletycznej tzw. szkoły warszawskiej – w takich słowach o swoim najbliższym rywalu wypowiadał się szkoleniowiec licealistów z gdańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Tymczasem liderujący w tabeli KPR już tydzień wcześniej zostawił na parkiecie sporo zdrowia, kiedy to pokonał w wyjazdowym meczu GSPR Gorzów Wlkp. 27:25, który znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym. – Trochę nam się droga przedłużyła i wyszliśmy na parkiet prosto z autokaru. Na to jednak nie możemy niczego zwalać, po prostu przez pierwszych dwadzieścia minut nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu gry – stwierdził po spotkaniu kierownik legionowskiej drużyny, Maciej Skawiński.

Nadzieja w Szałkuckim
Początek sobotniego starcia należał zdecydowanie do młodych gości z Gdańska. Drużyna prowadzona przez trenera Pilcha w pierwszych 10 minutach bardzo agresywnie walczyła w obronie, kończąc dodatkowo każdą z akcji ofensywnych celnym rzutem w światło bramki strzeżonej przez Tomasza Szałkuckiego. Przyjezdnym wydatnie pomogli także sędziowie, którzy od początku starcia nie zamierzali pozwalać gospodarzom na twardą grę, karząc ich żółtymi kartkami po każdym przewinieniu (ostatecznie gospodarze zostali ukarani łącznie 14 minutami gry w osłabieniu, goście 8 minutami). Bezradnie rozkładający ręce legionowianie po 6 minutach gry przegrywali z młodymi graczami z Pomorza 3:5 i dopiero, gdy w 10 minucie na prowadzenie wyprowadził ich Kamil Ciok, zaskoczyły odpowiednie tryby w „maszynie” drużyny trenera Cieślikowskiego. KPR zdołał zbudować kilkupunktową przewagę, której nie oddał do końca pierwszej połowy. Ogromny udział w poprawnej grze gospodarzy mieli bramkarz KPR-u, Tomasz Szałkucki, który w pierwszej połowie kilkukrotnie ratował swoją drużynę przed stratą bramki, a także Tomasz Pomiankiewicz, najskuteczniejszy gracz meczu, który seryjnie wykorzystywał przyznawane rzuty karne.

Więźniowie własnych błędów
Wynik 17:13 sprawił, że KPR wyszedł na drugą połowę uśpiony. Po wznowieniu gry przewaga zespołu z Legionowa topniała z minuty na minutę, a sami gracze KPR-u nie potrafili zdobyć bramki i przełamać klątwy 17 punktu przez pierwsze 8 minut. Goście tymczasem znów zaczęli grać niezwykle agresywnie i wykorzystywali większość sprezentowanych im akcji – nic więc dziwnego, że w pewnym momencie uwierzyli w końcowy triumf. Mimo, że w legionowskiej bramce ciągle świetnie spisywał się Tomasz Szałkucki, bierna postawa jego kolegów sprawiała, że mniej doświadczenie gracze przyjezdni mieli zbyt wiele miejsca w ofensywie i skutecznie to wykorzystali – w 23 minucie na tablicy wyników widniał już wynik 22:21. Niesieni dopingiem swojej publiczności, gracze KPR-u zdołali wykrzesać z siebie resztki sił i dzięki dwóm trafieniom Kamila Cioka (który doznał kontuzji chwilę po tych rzutach), a potem Mateusza Wiaka, ostatecznie odskoczyli rywalom na 28:24 i mogli cieszyć się z końcowego sukcesu.
Skład KPR-u i liczba bramek: Szałkucki, Rybicki – Bulej, Albin 2, Zasikowski, Kasprzak 2, Szmulik, Lisicki, Ciok 7, Pomiankiewicz 8 (4/5), Wiak 3, Milewski 2

Tomek Piwnikiewicz