Nie będziemy „chłopcami do bicia”

52046932b5b03.jpg

Sportowy awans KPR-u Legionowo przyniósł ze sobą kilka znaczących transferów, ale także zmiany dotyczące funkcjonowania samego klubu. Pojawiły się nowe możliwości, ale też nowe wyzwania i przeszkody. Poniżej przedstawiamy rozmowę Tomka Piwnikiewicza z Arkadiuszem Kardyką, w której prezes legionowskiego klubu opowiada o oczekiwaniach na najbliższe miesiące, ale także porusza kwestię finansowania zespołu.

Zeszły sezon to passa samych zwycięstw i zaledwie dwa remisy oraz jedna porażka. Czy to oznacza, że w nowym sezonie to inni muszą się obawiać beniaminka z Legionowa, czy też przygotowujecie się do roli „chłopca do bicia”? I czy wyznaczyliście sobie cele, które realnie będziecie chcieli w tym sezonie osiągnąć?
Ten sport nie cierpi określenia „chłopcy do bicia”. To będzie męska walka. A poziom sportowy będzie uzależniony od tego, jak przygotowany będzie zespół, jakie będzie miał stworzone warunki i jaki będzie w nim panował klimat. To jest sport kontaktowy, gdzie walczy każdy z każdym – wiadomo jednak, że jeśli chodzi o grę z zespołami wyżej notowanymi, to czeka nas trudna przeprawa. Nie będę oryginalny, gdy powiem, że naszym celem jest jak najlepsza gra w piłkę ręczną (śmiech).

Tegoroczne transfery KPR-u to efekt wyciągniętych przez was wniosków z dramatycznej walki o utrzymanie siatkarek Siódemki? Czy po prostu dotychczasowa kadra nie wystarczałaby na grę na odpowiednim poziomie?
Między drugą ligą a pierwszą ligą piłki ręcznej jest przepaść. Między pierwszą ligą a Superligą jest przepaść pomnożona kilka razy. Doceniamy wysiłek tych wszystkich, którzy uczestniczyli w awansie, ale mamy też świadomość, że przyszłoroczne wyzwania będą na dużo wyższym poziomie. Staramy się po prostu zabezpieczyć poprzez te transfery. Natomiast jeśli chodzi o porównanie z siatkarkami…to skomplikowana kwestia – mężczyźni mają inną mentalność niż kobiety.

A jaka jest pańska ocena dokonanych wzmocnień? Wśród sprowadzonych graczy są zarówno doświadczeni 26-latkowie, 33-letni rozgrywający Witalij Titov, ale także 22-letni Michał Bałwas. Jaki zastosowano klucz przy wyborze właśnie tych piłkarzy?
Kierowaliśmy się przede wszystkim potrzebami klubu – np. Titov jest graczem leworęcznym na prawym rozegraniu, a występują tam Kamil Ciok musi mieć dobrego zmiennika. Albo odwrotnie: to Titov musi mieć odpowiedniego zmiennika w osobie Kamila. Te transfery są po to, żeby zespół nabrał doświadczenia, rutyny i ambicji. To rzeczywiście są ludzie, którzy w innych klubach nie odgrywali ról pierwszoplanowych i okazją do tego będzie właśnie Legionowo. Natomiast muszę podkreślić, że w naszym zespole nie było i nie będzie gwiazd.

Natomiast logika wskazywałaby, że do obecnego składu powinien dołączyć ktoś jeszcze – głównie mowa tu o obrotowym. I co z Mikołajem Milewskim?
Nowy gracz na tej pozycji będzie, ale pomówimy o tym dopiero za jakiś czas. Póki co nie mogę zdradzić niczego więcej – będzie to jednak ostatni transfer. A jeśli chodzi o Mikołaja to tak, on też zostaje z nami.

Właśnie, jeśli chodzi o finanse – liczycie tylko na siebie, czy z okazji awansu dodatkowego wsparcia udzieli Urząd Miasta?
Oczywiście UM będzie dalej wspierał klub, ale nie jest to adekwatne do naszych oczekiwań i proporcji jeśli chodzi o grę w najwyższej klasie rozgrywkowej męskiego zespołu, dlatego że chyba nie jesteśmy priorytetem w Legionowie, pomimo że jest to najwyższa klasa rozgrywkowa w kraju. To wynika też z tego, że jesteśmy stosunkowo nowym klubem i nie posiadamy odpowiedniego lobby, które by pozwoliło na to, żebyśmy byli bardziej zauważalni. Jednak na przekór temu, co powiedziałem, cieszy nas fakt, że grupy młodzieżowe stają się coraz liczniejsze i stale pracują z nami jako społecznicy – trenerzy Paweł Lisiecki z Jabłonny i Adam Bekisz z Wieliszewa. Cieszy również fakt że MARS Legionowo zwiększa ilość młodych adeptów szczypiorniaka, gdzie Andrzej Domaszewicz skupia najmłodszych.

Fundusze może wreszcie przynieść sprzedaż biletów. Do tej pory wstęp na mecze był wolny od opłat. Jak będzie w tym roku?
Tak, bardzo byśmy chcieli gościć naszych kibiców w jak największej ilości, ale sprawy organizacyjne zmuszają nas do tego, żebyśmy też zaczęli zarabiać na biletach. Ceny dokładnej podać nie mogę, ale chcemy żeby zarówno karnety, jak i pojedyncze bilety były w jak najniższej cenie, aczkolwiek adekwatnej do zbliżającego się widowiska.

Drużyna rozpoczyna przygotowania od tego tygodnia – czy zatem są już zaplanowane jakieś mecze lub turnieje? Jest szansa, żeby jeszcze przed startem rozgrywek zobaczyć was w akcji w Legionowie?
Nie będziemy organizować turnieju u siebie, dlatego że jego koszt byłby dość wysoki i bardziej nam się opłaca na taki turniej wyjechać. Będziemy grali w Mielcu, między innymi z tamtejszą Stalą, ale też gośćmi z Ukrainy i Słowacji oraz Niemiec. Jedziemy też do Gdańska, podobnie jak rok temu. No i mamy obóz sportowy w Giżycku w sierpniu – robimy z niego „klasztor”, zamykamy się i przygotowujemy do startu rozgrywek.

A zatem nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć powodzenia.
Dziękuję i poprzez Gazetę Powiatową zapraszam Wszystkich na nasze mecze.

Tomek Piwnikiewicz