KPR Legionowo S.A. Nie było powtórki z dwóch ostatnich spotkań…

kpr-stal_85

7 bramek Kacpra Adamskiego nie dało zwycięstwa w Piotrkowie (fot. GP/MM)

Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po niedzielnych emocjach, a już w środę KPR Legionowo zagrał kolejne spotkanie ligowe w Superlidze PGNiG. Tym razem na wyjeździe. Podróż nie była zbyt długa, bo legionowianie udali się do Piotrkowa Trybunalskiego. Tam zmierzyli się z Piotrkowianinem.

Spotkania z Piotrkowianinem, czy to rozgrywane na wyjeździe, czy w Arenie Legionowo to bomba emocjonalna dla kibiców piłki ręcznej. Na pewno fani pamiętają jeszcze majową i wrześniową potyczkę przy Chrobrego, gdy KPR wygrywał po rzutach karnych. W tym ostatnim jeszcze kilka sekund rywale mieli pełną pulę w kieszeni, ale Kacper Adamski doprowadził do wyrównania na dwie sekundy przed syreną końcową. Ogólnie bilans między zespołami był do dzisiejszego meczu… remisowy. Piotrkowianin i KPR wygrywali w swoich pojedynkach po trzy razy, a cztery gry zakończyły się remisami.

Bardzo wyrównane spotkanie

Kibice w hali sportowej w Piotrkowie Trybunalskim oglądali bardzo wyrównane spotkanie przed całe 60 minut gry. Wynik meczu otworzył Piotr Swat, który wykorzystał rzut karny. Legionowianie odpowiedzieli szybko bramką Mateusza Rutkowskiego, ale grali w tym czasie w osłabieniu. Na ławce kar wylądował Frenki Brinovec. Gospodarze starali się, by ich fani mogli być zadowoleni z gry swoich ulubieńców. Dlatego też kolejne minuty należały do nich. Piotrkowianin wyszedł na trzybramkowe prowadzenie 6:3. Już wtedy, w 17 minucie, trener KPR-u Marcin Smolarczyk, musiał poprosić o chwilę przerwy dla swojego zespołu. Po niej obraz gry uległ zmianie, bo szczypiorniści z Legionowa zaczęli odrabiać straty. Uaktywnił się Kacper Adamski, lider tabeli strzelców Superligi PGNiG. Jego bramki oraz Kamila Cioka i Michała Grabowskiego pozwoliły zbliżyć się do rywala. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 12:11 dla gospodarzy.

Było blisko… karnych

Czasem historia lubi zataczać koło. W Piotrkowie Trybunalskim niewiele zabrakło, by karne rozstrzygnęły pojedynek między tymi dwoma drużynami kolejny, trzeci już raz z rzędu. Za nim doszło do nerwowej końcówki, gospodarze w 45 minucie mieli na swoim koncie trzy bramki więcej od legionowian. Trener Smolarczyk musiał zareagować i wziął kolejny czas dla swojego zespołu. Po nim do protokołu po stronie trafiających do bramki wpisał się Mateusz Rutkowski i chwilę później Michał Ignasiak. Dawało to nadzieję na odrobienie strat. Niestety drugą karę dwóch minut otrzymał Paweł Gawęcki. Piotrkowianin skrupulatnie to wykorzystał i nadal miał trzy gole na plusie. KPR postawił wszystko na jedną kartę i po dwóch trafieniach Adamskiego tracił do rywala tylko jedną bramkę. Niestety kolejną wykluczenie i to już trzecie otrzymał Gawęcki, co spowodowało, że musiał opuścić parkiet z czerwoną kartką w wyniku gradacji kar. Na 23:21 podwyższył Artur Urbański, szybko odpowiedział Oskar Niedziółka (bardzo dobre spotkanie i 5 bramek!). Do końca pozostawało jeszcze sporo czasu, bo blisko półtorej minuty. Gospodarze mieli piłkę, a dodatkowo mogli skorzystać z przerwy, z czego oczywiście skorzystali na kilka sekund przed końcem spotkania. Nie dali sobie już wydrzeć kompletu punktów.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski – KPR Legionowo 23:22 (12:11)

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski: Procho, Schodowski, Pyrka – Swat – 6, Urbański – 4, Makowiejew – 3, Surosz – 2, Mróz – 2, Iskra – 2, Achruk – 1, Kaźmierczak – 1, Pożarek – 1, Góralski – 1.
Karne: 3 – wszystkie wykorzystane.
Kary: 8 minut (Góralski, Makowiejew, Kaźmierczak, Surosz – 1 x 2 minuty).

KPR Legionowo: Krekora, Wyrozębski – Adamski – 7, Niedziółka – 5, Rutkowski – 4, Ciok – 3, Grabowski – 1, Suliński – 1, Ignasiak – 1, Brinovec, Gawęcki, Kowalik.
Karne: 3 – dwa wykorzystane.
Kary: 10 minut (Gawęcki 3 x 2 minuty, Adamski, Brinovec – 1 x 2 minuty).
Czerwona kartka: Gawęcki – w wyniku gradacji kar.